poniedziałek, 14 listopada 2011

Jaja na bento - herbaciane i miso

Miałem ten wpis napisany już w całości, ale blogger był uprzejmy zeżreć podczas wstawiania zdjęć. Nauka na przyszłość: robić sobie kopię offline przy okazji sprawdzania pisowni.

Z kronikarskiego obowiązku: w sobotę jedliśmy zupę porowo-ziemniaczaną z wędzonym łososiem* i była absolutnie fantastyczna. Ukłony dla autorki Kwestii Smaku.

*Oczywiście zrobiłem po swojemu, na uczciwym, rybnym bulionie, z krabem zamiast krewetek i lżejszą śmietanką. 

Dzisiaj będę sobie robił jaja. Coś tu powinienem naukowo palnąć o cholinie i testosteronie, ale można sobie zguglać. Zwykle do bezpośredniego spożycia kupuję jaja ekologiczne albo wolnowybiegane, bo są po prostu smaczniejsze (co sprawdziłem organoleptycznie w ślepym teście, żeby nie było, że wierzę w jakieś ekogusła).
Wyglądają też lepiej od klatkowych po rozbiciu. Bardzo smaczne (i bardzo drogie) są też jajka zielononóżek. Tam, gdzie jajo robi jako lepiszcze (ciasta, kotlety itp.) używam trójek, bo nie czuję różnicy, używając droższych jaj od szczęśliwszych kur. Rzekomo od stycznia jak klatkowych nie będzie, bo znoszenie ich przez kury stłoczone na małej powierzchni i robiące sobie nawzajem na głowy jest niehumanitarne. Uwierzę, jak zobaczę. W każdym razie nawet superszczęśliwa, ekologiczna kura zużywa się po 180 dniach noszenia i idzie na rzeź.

Najpierw jedyny słuszny sposób produkcji jaj na twardo, pochodzący z książki wielkiego szefa kuchni, Michela Roux. Książka ma wiele mówiący tytuł "Jajka" i oprócz mnóstwa wspaniałych, restauracyjnych (czyli smacznych i niezdrowych, tak, jak lubię) przepisów, zawiera garść zbawiennych rad dotyczących jajek, ich obróbki, przechowywania itp. oraz garść przepisów na zapychające żyły sosy i dressingi. Do rzeczy: doprowadzone do temperatury pokojowej jajka umieszczamy w dość głębokim rondlu i zalewamy wodą tak, aby były porządnie przykryte. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 6 minut od tego momentu (przepis jest na jaja średnie, dla innych trzeba pomanipulować tym czasem). Następnie przekładamy jajka łyżką cedzakową do naczynia z wodą i lodem, czekamy ok. 10 minut, po czym obieramy pod strumyczkiem zimnej wody poczynając od bardziej obłego końca.

Nie mam czasu/chęci/cierpliwości/potrzeby/foremek, żeby bawić się w formowanie jajeczek jak Szanowne Koleżanki z Bento po polsku i To trzeba lubić. Ograniczam się do jajka w kształcie serduszka raz w roku (przepis tu, chyba trochę za mocno ściśnięte, lepiej wygląda tu; metody formowania z jajek ostrosłupów i graniastosłupów tu, barwienia tu).

Przepisów dostarczył znany, lubiany i przeze mnie nadużywany blog Just Bento. Przepisy zakładają użycie uprzednio ugotowanych na twardo i obranych jaj kurzych. Można użyć jaj przepiórczych, odpowiednio zmieniając proporcje (1 jajo kurze = 3-4 jaja przepiórcze), ale ja zjadam je tylko w tatarze i maczane w dukkah (ale chętnie poszerzę swoje horyzonty, jeśli ktoś ma jakieś ciekawe propozycje). Można jeść w całości, pokrojone, w sałatce itp.

Jaja herbaciane
Przepis na 3-4 jajka


  • 2 szklanki wrzątku
  • dwie torebki czarnej herbaty (nie pijam w torebkach, więc u mnie dwie łyżeczki)
  • 1/3 szklanki sosu sojowego
  1. Zaparzyć herbatę. Zalać jajka naparem (z torebkami lub fusami) w szczelnym pojemniku. Dodać sos sojowy. 
  2. Umieścić w lodówce na co najmniej 8 godzin i nie więcej, niż 3 dni. 

Na zdjęciu jajka tuż po zalaniu marynatą. Użyłem herbaty Earl Grey, bo akurat była jedyną czarną herbatą w naszym domu (i bardzo ją lubię). W efekcie efekt końcowy miał przyjemny zapach bergamotki. 


Po dwóch dniach (im dłużej leżą w zalewie, tym bardziej słone się stają) jajka nabrały upiornego koloru. Na szczęście tylko z wierzchu. 


Jaja miso
Przepis na jedno jajko
  • 2Ł miso
  • 1ł syropu klonowego
  1. Zmieszać miso i syrop klonowy na gładką pastę. Rozsmarować pastę na arkuszu folii spożywczej i zawinąć w nią jajko. 
  2. Umieścić w lodówce na co najmniej 5 godzin i nie dłużej, niż 3 dni. 
Syrop klonowy pochodzi z oryginalnego przepisu i myślę, że z powodzeniem można go zastąpić miodem lub w ogóle pominąć. Zawijanie jest proste - smarujemy ...


... jajko na środek ...


... i zawijamy.


Taki pakunek ląduje na jakimś talerzyku (bo lubi pocieknąć) w lodówce. Po wyjęciu ma przyjemny, beżowy kolor. Miso można zetrzeć, albo nie. 


Po czterech dniach w lodówce również środek jest beżowawy. Oczywiście wiele zależy od użytego miso.

Na koniec bento dla Robaczka na dziś - jajo miso, tsukemono z kapusty pekińskiej i białej (modyfikacja tego przepisu) oraz fasolka mung. Nieprzytomnie pomieszałem z rana torebki i Robaczek dostała gigantyczną porcję fasolki z guacamole, a ja jej bento i całą resztę swojego. Robaczek twierdzi, że guacamole było dobre, a ja specjalnie go jej nie dawałem, bo myślałem, że za ostre.




3 komentarze:

  1. Niezłe jajo! Ja też nie mam cierpliwości do ozdabiania i wykrawania kiedy ładuje swoje bento, chociaż nad przygotowaniem samej zawartości mogę spędzić nielimitowaną ilość czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, mam tyle przemyśleń, że na pewno ich tu nie zmieszczę i nie spamiętam. Więc lecę szybko i po kolei:
    - jajek organoleptycznie i w ślepym teście nie sprawdzałam ale też kupuję 0, bo oglądałam film o hodowli kur i mi się głupio zrobiło
    - jajka od nowego roku będą nadal z klatek, tylko w klatkach kura będzie miała więcej miejsca - nie 12 kur na 1m2 a trochę mniej.
    - jajek herbatą nie farbowałam, farbowałam sokiem z buraków na razie, ta zalewa faktycznie zrobiła z nich niezłe haloweenowe cuda, mam nadzieję że smakowały
    - te z miso muszę spróbować, jeszcze nie jadłam takiego wynalazku
    - fasolki mung też nie jadłam i też do spróbowania

    ogólnie podziwiam i obserwuję z wypiekami na polikach.

    Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. @Monika (po kolei):
    - chów/hodowla/uprawa przemysłowa to trudny temat i mało odpowiedni do bloga kulinarnego (zwłaszcza mięsożernego), więc pozwolę sobie nie rozwijać
    - czyli kura nadal robi na kurę, ale ta pod spodem ma więcej miejsca na zrobienie uniku; nadal to smutne
    - za jakiś czas będzie wpis o barwieniu samym sosem sojowym, próbowałaś ? kolor jest, ehm, interesujący
    - polecam :)
    - nie wzoruj się na moim zdjęciu, fasolka jest przegotowana i część popękała


    @Marta: mam niezdrowy zwyczaj jedzenia bento przed komputerem, więc i tak słabo zwracam uwagę na wygląd :( poza tym czas, czas, czas ... ozdabianie kosztuje jedyny zasób, którego nie da się kupić :(

    OdpowiedzUsuń